Jakość usług a dostawcy Internetu
Ze względu na swoją podstawową działalność (Politechnika Warszawska) brałem ostatnio udział w kursie dotyczącym m.in. pomiaru jakości usług w transmisji pakietowej. Akurat tak się złożyło, że na sali znaleźli się przedstawiciele operatorów telekomunikacyjnych oraz Urzędu Komunikacji Elektronicznej. Mniej więcej po połowie. Nim rozpoczął się sam wykład nagle wybuchła dyskusja na temat odpowiedzialności za jakość usługi. Z jednej strony operatorzy twierdzili, że mogą odpowiadać tylko za swój odcinek łącza na zasadzie gwarancji pasma od użytkownika do najbliższego routera brzegowego, z drugiej strony UKE, które twierdziło, że to za mało z punktu widzenia użytkownika.
Przyznam, że musiałem dobrze wszystko przemyśleć (dyskusja była dla mnie sporym zaskoczeniem) ale koniec końców doszedłem do generalnych wniosków – tutaj mój kij w mrowisko:
- Dlaczego operator nazywa często usługę np. ‘dostępem do Internetu’ skoro faktycznie jest to dostęp do najbliższego routera brzegowego?
- Dlaczego twierdzi, że jakość usługi spada bo użytkowników jest za dużo (czytaj – nie może za to brać odpowiedzialności). Czy to oznacza, że nie ma planowania zasobów? Przecież nawet w dostępie radiowym wiem ile mam maksymalnie dostępnego pasma, mogę zatem oszacować ilu użytkowników i z jaką jakością mogę obsłużyć.
- Dlaczego jest zawsze mowa np. o usłudze do 10Mbps. Przecież każdy administrator, który kiedykolwiek bawił się dzieleniem pasma wie, że gwarantuje się minimalną przepływność a jeśli są wolne zasoby to może ona szybować w górę.
- Dlaczego operatorzy zasłaniają się nieopłacalnością usługi z gwarancją pasma. Z mojego punktu widzenia, jeżeli postawiłem np. maszt z modemem radiowym to już poniosłem większość kosztów. Dołączając kolejnych użytkowników nie ponoszę specjalnie dużych kosztów.
Generalnie trzeba przyznać, że mamy do czynienia z piekłem transmisji z komutacją pakietów. W starej dobrej komutacji kanałów, gdzie użytkownik zajmował cały kanał na określony czas operator musiał planować ile może zestawić kanałów. Obecnie wydaje się, że można podłączyć dużo więcej użytkowników niż wynikałoby to z rozsądnego planowania (wiadomo – pakietówka, nie każdy zajmuje wiekszość nie zajmuje łącza przez 100% czasu).
Drugi wniosek to fakt, że użytkownik końcowy został pozostawiony samemu sobie i wydaje się, że nie ma żadnych narzędzi aby wiarygodnie zmierzyć sobie jakość dostępu do Internetu. O tym, że tak nie jest postaram się napisać w kolejnych wpisach.
MG
Tagi: komunikacja globalna, QoS