Bądź na bieżąco - RSS

lovemyiot – pierwsze kroki w IoT

30 sierpnia, 2020 | Brak Komentarzy | Kategoria: Felieton, Oferta
lovemyiot

Czym jest IoT (ang. Internet of Things – Internet Rzeczy, stąd lovemyiot o czym za chwilę) nie trzeba tłumaczyć. Przynajmniej większości użytkowników sieci. Hasło stało się tak popularne, że nietrudno jest znaleźć w swoim otoczeniu, w pracy lub w domu urządzenie, które może mieć naklejkę z tym terminem. Niemniej trzeba jasno powiedzieć, że IoT to nie tylko inteligentna pralka czy lodówka, która łączy się z Internetem. Po dwuletnich doświadczeniachz z zagadnieniem mogę napisać, że jest to raczej filozofia komunikacji niż konkretne rozwiązanie albo technologia. Wiem, że brzmi to bardzo górnolotnie, ale trafnie oddaje obecny stan rzeczy.

Z IoT łączy się multum rozwiązań. Największy producenci z sektora IT postawili sobie za cel promowanie “nowych” produktów pod hasłem Internetu Rzeczy. Piszę o tym nie bez pewnej złośliwości bowiem sam spotkałem się z przypadkami, gdzie urządzenie sprzedawane do tej pory jako np. termometr IP do serwerowni stało się nagle węzłem IoT. I bardzo dobrze, jeśli założymy, że mamy właśnie do czynienia z filozofią.

Dając się ponieść zmianom postanwiliśmy wraz z kilkoma kolegami z branży zainteresować się IoT od strony komunikacji bezprzewodowej. Na samym początku odrzuciliśmy założenie o węzłach IoT posiadających niewyczerpane zasoby energetyczne i obliczeniowe, skłaniając się w stronę telemetrii (kolejny popularny termin) a więc małych węzełków-czujników z zasilaniem bateryjnym, których ilość idzie w setki albo nawet w tysiące. Bazując na takich podstawach skierowaliśmy się w stronę sieci LPWAN (ang. Low Power Wide Area Network) i dalej w konsekwencji w stronę technologii LoRa (ang. Long Range) oraz sieci LoRaWAN. Tak powstała dziedzina naszej działalności.

Kim jesteśmy? Obecnie jesteśmy nieformalnym stowarzyszeniem o nazwie lovemyiot, które ma zostać przekształcone w fundację wspierającą intensywny rozwój IoT w Polsce, uwzględniając w szczególności tematykę, o której wspomniałem w poprzednim akapicie. Zachęcam do śledzenia postępów działalności na stronach Facebook i Twitter:

MG@lovemyiot

Tagi: ,

Jakość usług a dostawcy Internetu

16 maja, 2015 | Brak Komentarzy | Kategoria: Felieton

InternetZe względu na swoją podstawową działalność (Politechnika Warszawska) brałem ostatnio udział w kursie dotyczącym m.in. pomiaru jakości usług w transmisji pakietowej. Akurat tak się złożyło, że na sali znaleźli się przedstawiciele operatorów telekomunikacyjnych oraz Urzędu Komunikacji Elektronicznej. Mniej więcej po połowie. Nim rozpoczął się sam wykład nagle wybuchła dyskusja na temat odpowiedzialności za jakość usługi. Z jednej strony operatorzy twierdzili, że mogą odpowiadać tylko za swój odcinek łącza na zasadzie gwarancji pasma od użytkownika do najbliższego routera brzegowego, z drugiej strony UKE, które twierdziło, że to za mało z punktu widzenia użytkownika.

Przyznam, że musiałem dobrze wszystko przemyśleć (dyskusja była dla mnie sporym zaskoczeniem) ale koniec końców doszedłem do generalnych wniosków – tutaj mój kij w mrowisko:

  • Dlaczego operator nazywa często usługę np. ‘dostępem do Internetu’ skoro faktycznie jest to dostęp do najbliższego routera brzegowego?
  • Dlaczego twierdzi, że jakość usługi spada bo użytkowników jest za dużo (czytaj – nie może za to brać odpowiedzialności). Czy to oznacza, że nie ma planowania zasobów? Przecież nawet w dostępie radiowym wiem ile mam maksymalnie dostępnego pasma, mogę zatem oszacować ilu użytkowników i z jaką jakością mogę obsłużyć.
  • Dlaczego jest zawsze mowa np. o usłudze do 10Mbps. Przecież każdy administrator, który kiedykolwiek bawił się dzieleniem pasma wie, że gwarantuje się minimalną przepływność a jeśli są wolne zasoby to może ona szybować w górę.
  • Dlaczego operatorzy zasłaniają się nieopłacalnością usługi z gwarancją pasma. Z mojego punktu widzenia, jeżeli postawiłem np. maszt z modemem radiowym to już poniosłem większość kosztów. Dołączając kolejnych użytkowników nie ponoszę specjalnie dużych kosztów.

Generalnie trzeba przyznać, że mamy do czynienia z piekłem transmisji z komutacją pakietów. W starej dobrej komutacji kanałów, gdzie użytkownik zajmował cały kanał na określony czas operator musiał planować ile może zestawić kanałów. Obecnie wydaje się, że można podłączyć dużo więcej użytkowników niż wynikałoby to z rozsądnego planowania (wiadomo – pakietówka, nie każdy zajmuje wiekszość nie zajmuje łącza przez 100% czasu).

Drugi wniosek to fakt, że użytkownik końcowy został pozostawiony samemu sobie i wydaje się, że nie ma żadnych narzędzi aby wiarygodnie zmierzyć sobie jakość dostępu do Internetu. O tym, że tak nie jest postaram się napisać w kolejnych wpisach.

MG

Tagi: ,

Czy świat jest naprawdę płaski?

4 grudnia, 2010 | Brak Komentarzy | Kategoria: Recenzje

Tym razem wpis nie do końca techniczny. Pomimo nawału zajęć postanowiłem znaleźć czas, żeby przeczytać książkę Thomasa L. FriedmanaŚwiat jest płaski. Krótka historia XXI wieku“. Pozycja dobrze znana i powszechnie komentowana. Omówione w niej teorie rewolucji przemysłowo-informatycznej mają chyba tyle samo przeciwników co zwolenników. Z punktu widzenia mieszkańca Europy Środkowej książka jest bardzo amerykańska. Pokazuje płaski, w sensie technologicznym świat, w którym wszyscy, niezależnie od miejsca zamieszkania, mają równy dostęp do zasobów stworzonych przez globalną sieć telekomunikacyjną. Muszę przyznać, że byłem nieco zaskoczony trafnością tej syntezy, bowiem gdzieś w połowie książki zorientowałem się, że od lat nie świadomie korzystam z takich mechanizmów. Przyziemny przykład? Proszę bardzo. Byłem świadkiem jak pewien serwis komputerowy dość długo borykał się z naprawą napędu DVD w laptopie klienta. Po kilku wizytach klient usłyszał, że ten typ tak ma. Otóż nie w płaskim świecie! Teraz nie ma problemu, żeby zalicytować i sprowadzić via Ebay oryginalną część z dostawą do domu. Nawet (a może przede wszystkim) z Hongkongu. Od 2 lat napęd działa bezawaryjnie. Prosty przykład na spłaszczenie świata. Jednak nawiązując ponownie do amerykańskości książki i jednocześnie wkładając kij w mrowisko wydaje mi się, że pan Friedman nie do końca chce się pogodzić ze wschodnią mentalnością. W płaskim świecie Amerykanie dzięki technologii współpracują z całym światem. Robią to w sposób mniej lub bardziej demokratyczny jako jedyne supermocarstwo.  Nie jestem pewien czy innym współuczetsnikom procesu również chodzi o wypracowanie wspólnego dobra. Jak pomyślę o coraz większej dominacji Chin czy Indii, które z determinacją zagarniają coraz większy kawałek światowego tortu to… Tak czy inaczej pozycja jest jak najbardziej godna polecenia.

MG

Tagi: , ,