Bądź na bieżąco - RSS

Zarządzanie czasem pracy zdalnej: wprowadzenie do Kimai i Docker

27 stycznia, 2024 | Brak Komentarzy | Kategoria: Linux, Porady, Windows

Praca zdalna i prawo: efektywne monitorowanie czasu pracy

W Polsce, w obliczu nowych przepisów prawnych oraz rosnącej popularności pracy zdalnej, pojawiła się pilna potrzeba znalezienia skutecznych metod monitorowania czasu pracy. Zmiana ta wynika z konieczności dostosowania się do przepisów prawa pracy, które wymagają od pracodawców dokładnego rejestrowania czasu pracy pracowników, niezależnie od ich lokalizacji. Rozwiązanie ma na celu zapewnienie ochrony praw pracowniczych i przestrzegania norm dotyczących czasu pracy, co jest szczególnie ważne w modelu pracy zdalnej, gdzie tradycyjne metody rejestracji czasu pracy mogą być nieefektywne lub niewystarczające. Dlatego pojawiła się potrzeba wdrożenia narzędzi umożliwiających efektywne i zgodne z prawem zarządzanie czasem pracy zdalnej. Jednym z proponowanych jest bezpłatna platforma Kimai, która oferuje funkcjonalności konkurencyjne w stosunku do płatnych rozwiązań, takich jak TimeCamp czy Toggl, dostarczając równie efektywnych narzędzi do monitorowania czasu pracy, lecz bez dodatkowych kosztów dla organizacji.

Konteneryzacja Docker: efektywność i bezpieczeństwo

Konteneryzacja za pomocą Dockera stanowi jedną z najbardziej efektywnych metod wdrażania i zarządzania aplikacjami, oferując szereg zalet zarówno na systemach Windows, jak i Linux. Jedną z głównych zalet jest zdolność do szybkiego tworzenia gotowych do użycia serwerów w ciągu zaledwie kilku minut. Docker pozwala na izolację aplikacji w kontenerach, co zapewnia spójność środowiska między różnymi systemami operacyjnymi, eliminując typowe problemy związane z różnicami w konfiguracji. Co więcej, konteneryzacja ułatwia zarządzanie zasobami, umożliwiając efektywniejsze wykorzystanie dostępnej infrastruktury. Istotnym aspektem bezpieczeństwa jest możliwość korzystania z dobrze utrzymywanych i regularnie aktualizowanych obrazów kontenerów, co minimalizuje ryzyko eksploatacji znanych luk bezpieczeństwa. Dzięki temu, wybierając Docker, użytkownicy otrzymują nie tylko szybkie i elastyczne rozwiązanie do wdrażania aplikacji, ale także system, który przy odpowiednim zarządzaniu i wyborze źródeł może oferować wysoki poziom bezpieczeństwa.

Docker-compose: uproszczenie zarządzania wieloma kontenerami

Pakiet docker-compose jest narzędziem ułatwiającym zarządzanie wielokontenerowymi aplikacjami Docker. Pozwala on na definiowanie i uruchamianie aplikacji składających się z wielu kontenerów za pomocą jednego pliku konfiguracyjnego, zwanego docker-compose.yml. Dzięki temu, zamiast uruchamiać każdy kontener osobno i ręcznie zarządzać ich zależnościami oraz siecią, użytkownicy mogą wykorzystać docker-compose do automatyzacji tego procesu. Narzędzie to znacznie upraszcza proces konfiguracji środowiska, zwłaszcza w przypadku skomplikowanych aplikacji, gdzie interakcje między kontenerami są kluczowe. Ważne jest, że docker-compose nie jest domyślnie dołączony w instalacji standardowej wersji Docker i wymaga osobnego zainstalowania w systemie. Jest on dostępny zarówno dla systemów operacyjnych Windows, jak i Linux, a jego instalacja znacząco rozszerza możliwości zarządzania kontenerami Docker, ułatwiając pracę deweloperów i administratorów systemów. W systemie Windows docker-compose jest zwykle instalowany automatycznie wraz z Docker Desktop, a jego aktualizacja odbywa się poprzez aktualizację całego pakietu Docker Desktop.

Instalacja Kimai: konfiguracja via docker-compose

Aby rozpocząć instalację Kimai, pierwszym krokiem jest przygotowanie niezbędnego środowiska, a następnie utworzenie nowego folderu, w którym należy zapisać plik z poniższego przykładu. Jest on kluczowy dla procesu instalacji, gdyż zawiera konfigurację niezbędną do uruchomienia i zarządzania Kimai przy użyciu Docker-compose.

version: '3.5'
services:
  sqldb:
    image: mysql:5.7
    environment:
      - MYSQL_DATABASE=kimai
      - MYSQL_USER=kimai
      - MYSQL_PASSWORD=kimai
      - MYSQL_ROOT_PASSWORD=kimai
    volumes:
      - ./kimai2_db:/var/lib/mysql
    command: --default-storage-engine innodb
    restart: unless-stopped
  nginx:
    image: tobybatch/nginx-fpm-reverse-proxy
    ports:
      - 8080:80
    volumes:
      - public:/opt/kimai/public:ro
    restart: unless-stopped
    depends_on:
      - kimai
  kimai:
    image: kimai/kimai2:latest
    environment:
      - APP_ENV=prod
      - TRUSTED_HOSTS=localhost
      - ADMINMAIL=admin@example.me
      - ADMINPASS=changemeplease
      - DATABASE_URL=mysql://kimai:kimai@sqldb/kimai
      - TRUSTED_HOSTS=nginx,localhost,127.0.0.1
    volumes:
      - public:/opt/kimai/public
    restart: unless-stopped
volumes:
    public:

Żeby spersonalizować konfigurację trzeba zmienić dwa ustawienia zanaczone pogrubioną czcionką. W przypadku adresu e-mail będzie to zarazem nazwa konta do pierwszego logowania. W ostatnim kroku aby uruchomić swoją instancję Kimai i rozpocząć śledzenie czasu otwórz terminal, przejdź do folderu, w którym przechowywany jest powyższy plik, i wykonaj polecenie:

 docker-compose up -d

Po pomyślnym wykonaniu polecenia możesz otworzyć swoją instancję do śledzenia czasu Kimai w preferowanej przeglądarce internetowej i zalogować się przy użyciu danych uwierzytelniających z pliku docker.

G

Tagi: , , ,

Aktualizacja Windows przy użyciu Windows PowerShell

25 listopada, 2023 | Brak Komentarzy | Kategoria: Porady, Windows

Wprowadzenie

Aktualizacja Windows w PowerShell

Aktualizacja Windows jest kluczowa dla zapewnienia bezpieczeństwa i efektywności działania komputera. Istnieje wiele sposobów na przeprowadzenie tego procesu, a jednym z nich jest wykorzystanie narzędzi takich jak Windows PowerShell. W poniższym artykule omówimy, jak skorzystać z Windows PowerShell do zaktualizowania systemu operacyjnego w zaledwie cztery proste kroki.

Co to jest Windows PowerShell?

Windows PowerShell to zaawansowane narzędzie wiersza poleceń i język skryptowy, stworzone z myślą o administracji systemem. Cmdlety, czyli specjalne polecenia zaprojektowane do wykonywania konkretnych operacji, umożliwiają administratorom wykonywanie różnorodnych zadań zarówno na lokalnych, jak i zdalnych systemach Windows. Dzięki dostępowi do COM i WMI, PowerShell stanowi potężne narzędzie do zarządzania systemem.

Jak Zaktualizować Windows przy Użyciu Windows PowerShell?

Aby zaktualizować system Windows za pomocą Windows PowerShell, wystarczy przejść przez cztery proste kroki.

Krok 1: Uruchomienie Windows PowerShell jako Administrator

  • Wyszukaj “powershell” w pasku wyszukiwania obok Cortany.
  • Kliknij prawym przyciskiem myszy na najwyższym wyniku i wybierz “Uruchom jako administrator”.
  • Kliknij “Tak”, aby potwierdzić.

Krok 2: Instalacja Modułu Windows Update

  • W oknie PowerShell wpisz polecenie: Install-Module PSWindowsUpdate i naciśnij Enter.

Krok 3: Sprawdzenie Dostępnych Aktualizacji

  • Wprowadź polecenie: Get-WindowsUpdate w celu sprawdzenia dostępnych aktualizacji.

Krok 4: Instalacja Aktualizacji

  • Wpisz polecenie: Install-WindowsUpdate i naciśnij Enter, aby zainstalować dostępne aktualizacje.

Po wykonaniu tych czterech kroków, Twój system Windows zostanie zaktualizowany przy użyciu Windows PowerShell.

Podsumowanie

Windows PowerShell to potężne narzędzie do zarządzania systemem, a możliwość aktualizacji systemu za pomocą tego narzędzia czyni proces prostym i efektywnym. Korzystając z opisanych kroków, możesz regularnie utrzymywać swój system Windows w najnowszej wersji, zapewniając sobie nie tylko dostęp do najnowszych funkcji, ale także zwiększając bezpieczeństwo swojego komputera.

Tagi: , , ,

vCenter Converter powraca!

27 listopada, 2022 | Brak Komentarzy | Kategoria: Felieton, Linux, Windows
vCenter Converter

VMware ogłasza powrót jednego z najpopularniejszych produktów w katalogu – vCenter Converter. Wydano nową i ulepszoną wersję produktu, kompatybilną z vSphere 7.0 i ESXi 7.0. Opublikowana wersja koncentruje się głównie na poprawie stabilności i standardów bezpieczeństwa Konwertera oraz zachowaniu istniejącej funkcjonalności.

VMware vCenter Converter zachęca do wysłania informacji o chęci dołączenia do programu vCenter Converter Beta. Można skorzystać z tej możliwości, aby wpływać na przyszły kierunek rozwoju produktu. Jeśli nie masz dostępu do społeczności Beta, wystarczy, że odwiedzisz stronę rejestracji vCenter Converter BETA i przejdziesz do wypełnienia oraz wysłania formularza.

vCenter Converter jest bezpłatnym narzędziem zapewniającym możliwość konwersji maszyn wirtualnych działających na hiperwizorach innych dostawców oraz maszyn fizycznych na maszyny wirtualne VMware. Mowa wersja vCenter Converter obsługuje konwersję rozwiązań opartych na MS Hyper-V, konwersję pomiędzy formatami wirtualnymi VMware (Workstation, Fusion) oraz rekonfigurację maszyn wirtualnych VMware. vCenter Converter wspiera wirtualne stacje robocze działające pod kontrolą systemów Windows, Linux Ubuntu, CentOS, Red Hat Enterprise Linux.

Kolejne wydania będą wzbogacać listę obsługiwanych hyperwizorów, wersji vSphere, systemów operacyjnych i wirtualnych wersji sprzętu.

Link do oryginalnego komunikatu: https://blogs.vmware.com/code/2022/09/15/vcenter-converter-is-back/

MG

Tagi: , , , ,

Kopie zapasowe Docker

3 sierpnia, 2022 | Brak Komentarzy | Kategoria: Bez kategorii, Linux, MacOS, Porady, Windows
Kopie zapasowe Docker

Ten temat pojawiał się wielokrotnie we wpisach. Chodzi oczywiście o kopie zapasowe. Ludzie dzielą się na dwie kategorie tych, którzy je robią i tych, którzy je będą robili (truizm, ale trzeba go powtarzać do znudzenia). Tym razem, ponieważ od jakiegoś czasu bardzo popularne są rozwiązania oparte o konteneryzację, parę słów jak to zrobić gdy używamy środowiska Docker.

Oczywiście metodę, o której będzie za chwilę można również stosować np. do migracji całych kontenerów na nowe serwery.

Cała procedura składa się z kilku dosyć prostych kroków. Jedynym wymaganiem jest posiadanie dostępu w wiersza poleceń (konsola). Inna sprawa to mała sugestia, że najlepiej będzie skorzystać ze środowiska Linux (Debian, Ubuntu itp.) do budowy swojego serwera. Jednak w przypadku Windowsów również wszystko powinno działać.

Krok pierwszy to zatrzymanie kontenera, dla którego będziemy tworzyć kopię zapasową:

docker stop nazwa_kontenera

Jeżeli nie wiemy jakiej nazwy użyć lub po prostu otrzymujemy komunikat o błędzie wystarczy sprawdzić wszystkie dostępne kontenery:

docker container ls

W drugim kroku tworzymy obraz naszego kontenera:

docker commit nazwa_kontenera nazwa_kontenera

Ostatni parametr to tak naprawdę nazwa obrazu ale dla uproszczenia przyjmijmy, że jest ona taka sama jak nazwa kontenera.

Trzeci krok to zapisanie obrazu do pliku.

docker save nazwa_kontenera

W tym miejscu należy wspomnieć, że do tego momentu udało się zapisać stan kontenera. Jeśli instalacje, dla których robimy kopie mają zdefiniowane zewnętrzne wolumeny to należy skopiować ich zawartość oddzielnie. Generalnie można to zrobić ręcznie, ale dużo wygodniej będzie skorzystać z gotowego rozwiązania. Warto polecić skrypt docker-volumes.sh. Za jego pomocą dosyć łatwo można zapisać wszystkie stałe dane do jednego archiwum:

docker-volumes.sh nazwa_kontenera \ 
save nazwa_kontenera_wolumeny.tar.gz

Mając kopie zapasową w postaci dwóch plików tj. obrazu kontenera oraz wolumenów jesteśmy zabezpieczeni. Jeśli chcielibyśmy przenieść dane na inne sewery wystarczy skopiować je do nowej lokalizacji.

Ostatecznie na nowym serwerze, po przygotowaniu środowiska Docker, wykonujemy trzy polecenia.

Tworzymy kontener z wykorzystaniem skopiowanego obrazu:

docker create --name nazwa_kontenera \
{zestaw_opcji_uruchomieniowych} nazwa_kontenera

Przywracamy wolumeny:

docker-volumes.sh nazwa_kontenera load nazwa_kontenera_wolumeny.tar.gz

Uruchamiamy kopie kontenera:

docker start nazwa_kontenera

Przy odrobinie szczęścia, w tym momencie powinniśmy cieszyć się kolejną, nową instancją naszej usługi.

MG

Tagi: , ,

Zewnętrzny numer IP?

31 maja, 2020 | Możliwość komentowania Zewnętrzny numer IP? została wyłączona | Kategoria: Linux, Porady, Windows
Numer IP? Jak uzyskać informacje na ten temat?

Numer IP – bardzo często bywa tak, że z jakichś powodów chcielibyśmy uzyskać informację na ten temat (zwłaszcza jeśli chodzi o zewnętrzny numer IP). Jak zauważyłem problem ten dotyczy nie tylko sytuacji, w której po prostu sprawdzamy czy operator przydzielił nam właściwy adres IP, ale również coraz częściej jeśli chcemy np. sprawdzić czy zadziałało połączenie prywatne VPN. Zauważyłem, że powoli stają się one standardem (i bardzo dobrze), warto zatem czasami upewnić się, że nasz ruch przechodzi przez odpowiedni router.

Do tej pory można to było zrobić na kilka, mniej lub bardziej eleganckich sposobów. Dla mniej wprawnych zawsze pozostaje np. serwis https://www.whatismyip.com. Ta metoda wymaga jednak posiadania interfejsu graficznego czyli GUI. A jak zrobić to samo na serwerze, który posiada tylko czystą konsolę tekstową?

Tutaj również mamy do dyspozycji wiele metod. Szczególnie jeżeli używamy mojego ulubionego rozwiązania czyli Linuxa. Od lat korzystałem w tym celu z dobrze znanego polecenia wget, które pozwala na sparsowanie wyjścia i tą nieco pokrętną metodą uzyskanie odpowiedzi na pytanie postawione w tytule artykułu:

/usr/local/bin/wget -qO - http://ipinfo.io/ip

Świat idzie jednak do przodu (i bardzo dobrze). wget powoli jest zastępowany przez nowe polecenie (a w zasadzie rozbudowane narzędzie) czyli curl. W takim wydaniu uzyskanie informacji jaki jest zewnętrzny numer IP jest jeszcze prostsze:

curl http://icanhazip.com

I o to przecież wszystkim chodzi 🙂

MG

Tagi: , , ,

Mikrotik – problemy z L2TP

27 października, 2019 | Brak Komentarzy | Kategoria: Porady, Windows
Mikrotik

Routery Mikrotik na przestrzeni 20 lat zdobyły ogromną popularność. Sam byłem bardzo zaskoczony gdy dowiedziałem się, że ta litewska firma zatrudnia ponad setkę pracowników i jest notowana wśród 20 największych biznesów w swojej ojczyźnie. Można powiedzieć, że jest to przykład dużego sukcesu w dziedzinie, która dla wielu z nas nie istnieje ze względu na aktualną modę na serverless business oraz rozwiązania chmurowe.

Jedną z cech urządzeń Mikrotik, które mnie osobiście przekonała najbardziej jest możliwość szybkiego i łatwego skonfigurowania zestawu serwerów VPN, od najprostszego PPTP począwszy po OpenVPN czy L2TP. Nie ukrywam, że od wielu lat, z różnych względów moim faworytem jest właśnie ten ostatni protokół. W artykule nie chciałbym jednak skupiać się na opisie jego budowy za pomocą MikrotikOS, a bardziej na kliencie VPN L2TP.

Wspomniany klient jest zazwyczaj dostarczany w postaci natywnej razem z systemem operacyjnym. Jak go skonfigurować można dowiedzieć się bezpośrednio pod linkiem https://tinyurl.com/m8ytljr. Powinien działać od razu. Jednak po kolejnych aktualizacjach systemu Windows 10 pojawiły się problemy ze stabilnością połączeń L2TP. Przez dłuższy czas użytkownicy odwoływali się do różnych trików. Jedne były bardziej a inne mniej pomocne i skuteczne. Tymczasem ostatnio pojawiło rozwiązanie potwierdzone jednoznacznie przez Microsoft TechNet.

Aby zapewnić sobie prawidłową konfigurację połączeń L2TP VPN w windows 10 należy skorzystać z edytora rejestrów systemowych i znaleźć klucz:

HKEY_LOCAL_MACHINE\SYSTEM\CurrentControlSet\Services\PolicyAgent

Następnie tworzymy nową zmienną typu DWORD (32-bit) Value oraz nazywamy ją AssumeUDPEncapsulationContextOnSendRule. Aby zastosować omawianą łatkę należy jej nadać wartość 2. Ostatnią czynością będzie nieśmiertelny restart systemu Windows w celu załadowania nowych, poprawnych ustawień. Ta prosta czynność ułatwi nam nieprzerwaną pracę w sieci opartej o VPN typu L2TP.

MG

Tagi: ,

Telnet w Windows czyli wakacje 2019

25 sierpnia, 2019 | Brak Komentarzy | Kategoria: Porady, Windows
Putty telnet

Po raz pierwszy od 3 miesięcy postanowiłem napisać krótki wakacyjny wpis jako podsumowanie letniego okresu. Chociaż podsumowanie nie będzie tu najlepszym określeniem. Chciałem po prostu zamieścić przynajmniej jeden wpis podczas wakacji 2019 (np. dotyczący popularnej komendy telnet).

Ponieważ nie można tak od razu rzucić się na pracę, tym razem kilka krótkich akapitów o narzędziu telnet. Już ponad 20 lat używam go w codziennej pracy. Powszechnie wiadomo – jest niebezpieczne, powinniśmy go unikać jak tylko można, ale w zasadzie do sprawdzania otwartych portów na zdalnych hostach jest najszybsze. Zapewne większość administratorów używała nie raz polecenia:

telnet host.remote.net 80

żeby sprawdzić czy działa serwer stron www. Komenda ta zadziała nawet jeżeli firewall blokuje pakiety ICMP czyli jeżeli w wyniku:

ping host.remote.net

otrzymamy odpowiedź typu “host jest nieosiągalny”.

W najnowszych wersjach systemów Windows a dotyczy to zarówno stacji roboczych jak i serwerów, ze wspomnianych względów bezpieczeństwa nie ma już komendy telnet. Można ją oczywiście różnymi sposobami doinstalować, jest nawet całkiem sporo poradników typu how-to w sieci. Jednak skoro Microsoft zadecydował, że coś jest niebezpieczne to może znajdzie się alternatywa.

Okazuje się, że wraz z rozwojem środowiska PowerShell, Microsoft dorzuca nam z każdą wersją ciekawe narzędzia. Jednym z nich jest program Test-NetworkConnection. Jeżeli uruchomimy PowerShell w naszym systemie to całkiem spokojnie możemy go wypróbować. A ponieważ parę akapitów wcześniej wspominałem o telnet, to spróbujmy użyć TNC właśnie w taki sposób:

tnc host.remote.net -port 80

Wynikiem będzie raport z ostanią linijką zatytułowaną TcpTestSucceeded. Parametr ten przyjmuje wartości true/false i funkcjonalnie odpowiada staremu dobremu połączeniu za pomocą telnet. TNC ma oczywiście multum innych opcji i serdecznie zachęcam do zapoznania się z dokumentacją.

MG

Tagi: , ,

xsibackup – ręczne kopie zapasowe VMware ESXi

26 stycznia, 2019 | Brak Komentarzy | Kategoria: Linux, Porady, Windows

Wirtualizacja jest obecnie bardzo modnym i nośnym tematem. Oferta dotycząca rozmaitych wersji maszyn wirtualnych oferowanych w ramach usług dostępnych u dostawców jest olbrzymia. Oprócz możliwości wykupienia takiej usługi – z czego przyznam sam korzystam i mogę polecić np. DigitalOcean – istnieje wiele rozwiązań dla użytkowników końcowych, którzy sami chcą się pobawić w administrowanie. W końcu będzie to zawsze jeszcze jedna ciekawa umiejętność, a jak za chwilę postaram się wyjasnić może przydać się w różnych scenariuszach użycia. Rozwiązania pokroju Oracle Virtualbox, chyba najbardziej popularne i łatwe w utrzymaniu, wprowadzają łagodnie w świat wirtualizacji. Potem z reguły przychodzi kolej na rozwiązania niższego poziomu jak VMware ESXi czy KVM. Mowa tu o korzystaniu z własnych hostów maszyn wirtualnych. Wbrew pozorom nie jest to specjalnie trudne i jeżeli tylko korzystamy ze standardowego sprzętu serwerowego to instalacja np. VMware ESXi jest praktycznie bezbolesna.

Zapisz kopie xsibackup na streamerze.

W momencie gdy jesteśmy już dumnymi właścicielami małej wirtualnej infrastruktury, nawet jeżeli jest to tylko jeden serwer, możemy rozpocząć budowanie własnej sieci serwerów wirtualnych. Zazwyczaj zaczyna się od jednej jednostki ale apetyt bardzo szybko rośnie w miarę jedzenia i z czasem przybywa nam umiętności, pewności siebie oraz oczywiście nowych węzłów sieciowych. Przenoszenie na platformę wirtualizacyjną serwerów Windows czy Linux jest bardzo łatwe. Naprawdę warto zastanowić się nad tego typu wdrożeniami bo można szybko przekonać się o zaletach rozwiązania. Jednak jak zwykle wraz ze wzrostem apetytu zaczynamy również odkrywać powoli minusy. W moim przypadku był to brak pewnych narzędzi administracyjnych wynikający głównie z korzystania z wersji niekomercyjnej VMware ESXi. Mowa tu o automatycznych kopiach zapasowych maszyn wirtualnych, które byłyby wykonywane w locie, czyli bez zatrzymywania usług.

Krótkie badanie rynku komercyjnych aplikacji do wykonywania kopii zapasowych VMware pokazało, że rozwiązań jest bardzo dużo. Niestety większość ma istotne ograniczenia w wersjach demonstracyjnych. Inne z kolei nie integrują się bezpośrednio z hostem maszyn wirtulanych i wymagają stosowania zewnętrznego komputera z aplikacją. Po jakimś czasie trafiłem w końcu na stronę 33hops.com, gdzie znalazłem ciekawe narzędzie o nazwie xsibackup. Był to strzał w dziesiątke, okazało się bowiem, że istnieje nieodpłatne narzędzie linii poleceń, które pzowala wykonać ręcznie i automatycznie kopie zapasowe.

Na wspomnianej stronie, po podaniu adresu email, możemy pobrać oprogramowanie do instalacji. W wiadomości od producenta otrzymamy również bardzo precyzyjną i szczegółową instrukcję instalacji. Koniec końców cały proces sprowadza się do przygotowania komendy (narzędzia), która pozwoli na zrzucenie ad-hoc kopii maszyn wirtulanych. Ogólnie mówiąc, po zalogowaniu się na konsolę naszego hosta możemy rozpocząć całą zabawę. Poniżej zamieściłem dwa przykłady użycia bazując na własnych doświadczeniach.

Aby sprawdzić poprawność instalacji i wykonać test kopiowania maszyn wirtualnych użyjemy polecenia:

./xsibackup --backup-point=/vmfs/volumes/backup /
--backup-type=running --test-mode=true

Opcja test-mode=true spowoduje, że żadne kopie nie zostaną uruchomione, ale będziemy mogli przetestować poprawność polecenia. Z kolei backup-type=running mówi, że skopiowane mają zostać wszystkie uruchomione maszyny wirtualne – bez ich zatrzymywania (sic!).

Drugim poleceniem jest już komenda służąca wykonania kopii wybranej maszyny:

./xsibackup --backup-point=/vmfs/volumes/backup /
--backup-vms="Nazwa maszyny wirtualnej" /
--backup-type=custom

W tym przypadku warto zwrócić uwagę, że ponieważ wskazujemy, którą maszynę wirtualną chcemy skopiować to należy użyć opcji backup-type=custom.

Mam nadzieję, że te dwa przykładowe polecenia zachęcą zainteresowanych do korzystania i używania kopii zapasowych za pomocą xsibackup. W końcu kopie zapasowe to podstawa i nie trzeba chyba tego nikomu powtarzać 😉 .

MG

Tagi: , , , ,

IPv6 w służbie udziałom sieciowym

21 października, 2018 | Brak Komentarzy | Kategoria: Porady, Windows

IPv6Życie lubi często płatać figle. Nierzadko stawia administratorów przed bardzo dziwnymi zadaniami, uwzględniającymi bardzo wydumane ezoteryczne scenariusze działania. Gdybym sam się z tym nie stykał na co dzień, to muszę przyznać, że byłoby mi ciężko uwierzyć. A jednak shit happens jak mawiają.

Dzisiejszy wpis dotyczy sytuacji, w której ktoś postanowił wymienić sprzęt sieciowy, w tym serwery plików NAS (tj. QNAP, Synology) i zastąpić je po prostu udziałami na serwerze plików Windows. Ponieważ nowa polityka bezpiczeństwa nie zakładała wykorzystywania rozwiązań innych niż z systemem Windows, nagle wspomniane wcześniej urządzenia zostały wyłączone. Można powiedzieć – cóż… koszty wdrożenia… ale w ten sposób pozbyto się niemałej przestrzeni dyskowej (chodziło to o kilka, kilkanaście TB), która może być zawsze wykorzystana np. do kopii zapasowych. Nietrudno się domyśleć, że powstał problem jak podłączyć z powrotem urządzenia tak aby nie naruszały zasad bezpieczeństwa. Najlepiej oczywiście lokalnie np. przez port USB, ale po pierwsze nie każde ma taką możliwość, po drugie tracimy w ten sposób masę funkcji, które są wbudowane w gotowce typu NAS. Czyli pozostaje przełożyć dyski do serwerów Windows… otóż nie do końca.

Pierwszą myślą było utworzenie osobnej podsieci lokalnej dla naszego NASa i przygotowanie na wybranym komputerze sieciowego interfejsu wirtualnego tak aby stacja mogła korzystać równocześnie z głównej podsieci i w połączeniu punkt-punkt z dysków NAS (dzięki udziałom SMB). Łatwo powiedzieć i łatwo zrobić jeśli ktoś nie rzuca kłód pod nogi. A tym razem kolejną przeszkodą był fakt, że główny interfejs sieciowy został skonfigurowany do pobierania parametrów IP przez DHCP. Niestety ani Windows 7 ani Windows 10 nie umożliwiają skonfigurowania wirtualnej karty sieciowej jeśli podstawowa korzysta z DHCP. Oczywiście w sieci można znaleźć trochę propozycji rozwiązań, jednak nie działają one wogóle, albo wymagają instalowania dodatkowego oprogramowania. Dodatkowo często po restarcie komputera cała misternie przygotowana konfiguracja idzie w cyfrową niepamięć. I właśnie w tym przypadku przydaje się IPv6.

Wystarczy otworzyć okno właściwości karty sieciowej, żeby zauważyć, że przecież oporócz IPv4 możemy skonfigurować IPv6. Na razie mało kto z tego korzysta, a bywa, że ze względów bezpieczeństwa IPv6 jest wyłączane. Tym razem możemy skonfigurować lokalną sieć IPv6 do połączenia naszego komputera z NASem. Zatem po kolei. Na komputerze Windows dodajemy IPv6 z adresem lokalnym:

fe80::208:9bff:fef9:44f

Lokalny adres IPv6 wygenerujemy przy pomocy strony https://www.ultratools.com/tools/rangeGenerator. Pamiętajmy jednak aby wybrać adres z prefiksem 64. Jest to dosyć często spotykana opcja w gotowcach typu NAS.

Na naszym urządzeniu NAS konfigurujemy IPv6 z tej samej podsieci ale np. z numerem o 1 większym. Czyli uruchamiamy kalkulator z możliwością obliczeń w zapisie szesnastkowym i do wartości 44f dodajemy 1. Powiniśmy otrzymać adres postaci:

fe80::208:9bff:fef9:450

Po restarcie obu urządzeń mamy gotową podsieć lokalną składającą się z komputera Windows i serwera NAS. Musimy tylko wiedzieć jak dostać się do dysków np. z poziomu Eksploratora Plików Windows. Otwieramy zatem eksplorator i w polu adresu wpisujemy:

\\fe80--208-9bff-fef9-450.ipv6-literal.net

Wpisywanie każdorazowo powyższego adresu jest kłopotliwe, można zatem przygotować skrót na Pulpicie albo (jeszcze lepiej) zamontować nasz udział jako lokalny katalog (C:\NAS):

mklink /D C:\NAS \\fe80--208-9bff-fef9-450.ipv6-literal.net\

Pamiętajmy jednak, że montować możemy udział sieciowy (np. \\fe80–208-9bff-fef9-450.ipv6-literal.net\kopie), więc podany przeze mnie przykład nie zadziała 😉 .

MG

 

Tagi: , , , ,

Aktualizacja hosta ESXi

18 sierpnia, 2018 | Brak Komentarzy | Kategoria: Linux, Porady, Windows

VMware ESXiWirtualizacja jest obecnie praktycznie standardem. Jest powszechnie dostępna i łatwo można samemu przygotować własny host maszyn wirtualnych. Od jakiegoś czasu testuje aktualnie kilka instalacji VMware ESXi i muszę przyznać, że jestem zaskoczony wygodą obsługi oraz jak dotąd (odpukać) bezawaryjną pracą. Instalacja jest dosyć łatwa pod warunkiem, że przygotujemy się pod kątem sprzętu. Nie każdy zostanie wykryty przez instalator, ale metodą prób i błedów a także przy wsparciu forów technicznych można rozwiązać większość problemów. Potem jest już z górki. Do czasu. Jak zwykle po jakimś czasie powinniśmy pomyśleć o kwestiach bezpieczeństwa, a co się z tym wiąże aktualizacji naszego hosta.

Jeżeli podobnie jak ja używasz wersji ewaluacyjnej ESXi to znaczy, że najprawdopodobniej korzystasz z trybu standalone server, czyli posiadasz tylko jeden host maszyn wirtulanych. Instalacja tego typu wyróżnia się brakiem wygodnej czytaj graficznej obsługi aktualizacji. Pełna instalacja zarezerwowana jest dla dużych farm hostów, a tak naprawdę trzeba zapłacić za oprogramowanie zarządzające hostami, co na jedno wychodzi. W tym przypadku trzeba sobie radzić za pomocą konsoli tekstowej.  Ale po kolei…

Najpierw należy zalogować się na nasz host używając po prostu przeglądarki internetowej. Z poziomu graficznej konsoli zarządzania trzeba uruchomić usługę SSH. Nie jest ona domyślnie włączona – dla bezpieczeństwa. Wybieramy zatem opcję Manage z okienka Navigator po lewej stronie i w okienku po prawej stronie przechodzimy do zakładki Services. Uruchamiamy usługę TSM-SSH (po zakończeniu aktualizacji warto ją wyłączyć ponownie). Od tej pory możemy połączyć się za pomocą SSH do naszego hosta.

Zaczynamy od sprawdzenia wersji poleceniem:

~ # esxcli system version get
Product: VMware ESXi
Version: 6.7.0
Build: Releasebuild-469512
Update: 0
Patch: 0

Następnie udajemy się na stronę z aktualizacjami dla VMware ESXi i pobieramy właściwą dla naszego systemu. Warto zauważyć, że aktualizacje kumulują się, więc nie ma potrzeby wgrywania wszystkich – wystarczy ostatnia. Dodam, że na pewno trzeba wgrać oznaczone etykietką Critical, reszta według uznania.

Przełączamy host ESXi w tryb Maintenance (za pomocą przeglądarki i strony zarządzającej) i możemy przystąpić do działania. Rozpoczynamy od wyświetlenia listy profili dostępnych w naszym patchu:

~ # esxcli software sources profile list --depot=/vmfs/volumes/ \
datastore1/patch/update-from-esxi6.7-5.0_update03.zip
Name Vendor Acceptance Level
-------------------------------- ------------ ----------------
ESXi-6.7.0-20171002001-standard VMware, Inc. PartnerSupported
ESXi-6.7.0-20171001001s-standard VMware, Inc. PartnerSupported
ESXi-6.7.0-20171001001s-no-tools VMware, Inc. PartnerSupported
ESXi-6.7.0-20171002001-no-tools VMware, Inc. PartnerSupported

Najbezpieczniej jest skorzystać z profilu standardowego, a więc ESXi-6.7.0-20171002001-standard. Jest to zazwyczaj pierwszy dostępny profil z listy. Nim w następnym kroku przystąpimy do aktualizacji serwera, powinniśmy najpierw sprawdzić jaki będzie wynik tej operacji. Z pomocą przychodzi opcja –dry-run. Wpisujemy plecenie:

~ # esxcli software profile update --depot=/vmfs/volumes/ \
datastore1/patch/update-from-esxi6.7-5.0_update03.zip \
--dry-run --profile=ESXi-6.7.0-20131002001-standard
Update Result
Message: Dryrun only, host not changed. The following \
installers will be applied: [BootBankInstaller]
Reboot Required: true
VIBs Installed: 
VMware_bootbank_ehci-ehci-hcd_1.0-3vmw.500.1.11.623860, \
VMware_bootbank_esx-base_5.0.0-3.41.1311175, \
VMware_bootbank_esx-tboot_5.0.0-2.26.914586, \
VMware_bootbank_ipmi-ipmi-si-drv_39.1-4vmw.500.2.26.914586, \
VMware_bootbank_misc-drivers_5.0.0-3.41.1311175, \
VMware_bootbank_net-be2net_4.0.88.0-1vmw.500.0.7.515841, \ 
VIBs Removed: 
VMware_bootbank_ehci-ehci-hcd_1.0-3vmw.500.0.0.469512, \ 
VMware_bootbank_esx-base_5.0.0-0.0.469512, \
VMware_bootbank_esx-tboot_5.0.0-0.0.469512, \
VMware_bootbank_ipmi-ipmi-si-drv_39.1-4vmw.500.0.0.469512, \
VMware_bootbank_misc-drivers_5.0.0-0.0.469512, \
VMware_bootbank_net-be2net_4.0.88.0-1vmw.500.0.0.469512,

Jeśli nie otrzymaliśmy żadnych komunikatów o błedach możemy śmiało przystąpić do właściwej aktualizacji. Tym razem korzystamy z komendy:

~ # esxcli software profile update --depot=/vmfs/volumes/ \
datastore1/patch/update-from-esxi6.7-5.0_update03.zip \
--profile=ESXi-6.7.0-20131002001-standard 
Update Result
Message: The update completed successfully, but the 
system needs to be rebooted for the changes to be effective. \
Reboot Required: true

Na sam koniec nie pozostaje nic innego jak uruchomić ponownie serwer VMware ESXi (skoro sam tego zażądał):

~ # reboot

Po starcie systemu wyłączamy tryb Maintenance i voilá! Prawda, że proste 😉

MG

Tagi: , , , , ,